Minęły dwa
miesiące od rozprawy... Dwa miesiące, kiedy nie wiedział, co ma
dalej ze sobą zrobić... Przygotowywał się do powrotu do Hogwartu.
List już przyszedł, wiedział, co musi kupić, ale ciągle odwlekał
wizytę na Pokątnej... Bał się tego, co tam zastanie. Od dwóch
miesięcy wciąż rozważał, jak tej Gryfonce udało się go
uwolnić...
Nie potrafił
zrozumieć, dlaczego się za nim wstawiła. Napisał już kilka
listów do niej, ale za każdym razem, gdy miał go wysłać lądowały
w kominku... Nie potrafił po tylu latach zwrócić się do niej, jak
do koleżanki. Nie po tym jak ją gnębił i prześladował...
Za to jego matka
odżyła... Jak tylko pozbyli się Malfoy Manor od razu część
pieniędzy przekazała na odbudowę Hogwartu i innych magicznych
miejsc. Sama zaangażowała się w pracę charytatywną, założyła
fundację dla sierot z czarodziejskich rodzin, ale także dla tych
mugolskich. W najbliższym czasie planowała otworzyć ośrodek dla
młodych czarodziejów i czarownic, w którym będą mogli spędzać
święta czy wakacje.
Żyła pełnią
życia i szczęścia. Jedynym jej problemem był syn, który nie
potrafił odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Wszystko w co
wierzył, wszystkie ideały w jakich był wychowany, runęły jak
domek z kart. Narcyza martwiła się o syna i nie wiedziała, co
dalej robić. Wiedziała, że zadręcza się, dlaczego bohaterka
magicznego świata stanęła w jego obronie... Dlaczego to dzięki
niej wyszedł na wolność...
Zastanawiała się,
co zrobić by wyciągnąć go z domu przed wyjazdem do szkoły, a w
jej głowie powoli zaczął kiełkować wspaniały pomysł...
*********************************************************************************
Hermiona siedziała
w swoim pokoju i próbowała wyszykować się na zakupy, na które
miała pójść z Ginny. Nie miała na to ochoty, nie miała ochoty
spotykać się z Ronem. A chcąc nie chcąc wiedziała, że na pewno
będzie on na Pokątnej razem z Harry'm. Ronald do tej pory nie
wybaczył jej, że stanęła w obronie Malfoy'a na rozprawie. Uważał,
że ten brudny śmierciożerca powinien gnić w więzieniu. Do
Harrego nie miał pretensji, dlatego, że to dzięki matce Malfoya
udało im się pokonać Voldemorta. Sądził, że Harry w ten sposób
spłacił dług wdzięczności wobec Narcyzy. Jednak do Hermiony
ciągle miał pretensje. Ciągle ją oskarżał, krzyczał, że
broniła kogoś kto popierał śmierć mugolaków, szlam... Nie
potrafili się dogadać, zwłaszcza, że ta rozprawa przyczyniła się
do ich rozstania, a Ron nadal coś czuł do kasztanowowłosej. Czy
gdyby nie stanęła w obronie Malfoya nadal byliby razem? Nikt nie
wiedział, dlaczego to zrobiła... Tylko Harry ją poparł i rozumiał
jej decyzję... Tylko w ten sposób mogła spłacić dług wobec
Malfoya, ale nawet on nie wiedział o jaki dług chodziło... Nagle
jakiś głos przerwał rozmyślania dziewczyny.
- Hermiona no
pośpiesz się – krzyczała Ginny z drugiego pokoju – Zaraz
powinnyśmy być na Pokątnej. Trzeba zrobić zakupy do szkoły.
- Już idę –
odkrzyknęła dziewczyna wychodząc z pokoju – Musiałam ogarnąć
te moje przeklęte włosy.
- Od kiedy tak
przejmujesz się swoim wyglądem? - zaśmiała się rudowłosa
przyjaciółka.
- Odkąd Prorok
Codzienny śledzi i komentuje mój każdy krok – odburknęła
Miona – Lepiej chodźmy już na te zakupy.
Dziewczyny
teleportowały się w pobliżu Dziurawego Kotła. Przeszły
szybciutko przez pub, aby nie wzbudzać znów zainteresowania ich
pojawieniem się. Hermiona miała dosyć tego, że każdy chciał z
nią porozmawiać, być blisko niej. Uważała, że nie zrobiła nic
nadzwyczajnego. Pomogła przyjacielowi, pokonali Voldemorta i mogli
żyć w wolnym i szczęśliwym świecie. Każdy by na jej miejscu
postąpił tak samo... Ale czy aby na pewno każdy?
- HERMIONA!!!! -
nagły krzyk ponownie wyrwał ją z rozmyśleń. Rozejrzała się
dookoła, o co chodzi, ale Ginny z Harry'm już się z niej śmiali
- O czym znów
myślałaś? - śmiał się Wybraniec
- A może raczej
o kim? - zawtórowała mu Ruda – Mówimy do Ciebie od kilku minut,
a Ty nic.
- Przepraszam –
odpowiedziała Hermiona – Znów myślałam o wojnie, o tym czego
musimy doświadczać po niej – zarumieniła się dziewczyna.
- Nadal drażnią
Cię paparazzi? - dodał Potter, który przestał już na nich
zwracać uwagę – Popiszą i przestaną. Zresztą na dwa tygodnie
znów będziemy w Hogwarcie. Tam dadzą nam spokój -pocieszył się
czarnowłosy
- Obyś miał
rację – poparła go Miona – A tak właściwie to gdzie jest
Ron?
- Eeeee.... No...
On ten... Tego... - krztusił się Potter
- Ma randkę –
powiedziała za Wybrańca Ruda – Nie uwierzysz z kim? Hahaha Z
Lavender....
- To było do
przewidzenia – uśmiechnęła się Gryfonka – To co zakupy? A
potem lody?
- Jasne :) -
zawtórowali jej przyjaciele.
Całą trójką
ruszyli na zakupy, najpierw zaopatrzyli się we wszystkie niezbędne
rzeczy do eliksirów, następnie zaszli do Esów i Floresów by
zakupić potrzebne podręczniki. Ginny i Harry chcieli jeszcze wejść
do sklepu ze sprzętem do Quidditcha, więc Hermiona postanowiła
dłużej zostać w księgarni i kupić dodatkowe książki do nauki.
Umówili się za godzinę w lodziarni.
Gryfonka przeglądała
książki, gdy nagle poczuła na sobie czyjś wzrok... Odwróciła
się sprawdzić, co się dzieje, ale nikogo nie zauważyła. Wzięła
wybrane książki i ruszyła do kasy, nagle przed jej oczami stanął
ktoś, kogo nie spodziewała się tutaj zobaczyć.
Książki wypadły
jej z rąk, a ona stanęła, jak spetryfikowana i wpatrywała się w
osobę stojącą przed nią...